Takie smarowidło podaje się w niektórych restauracjach do pieczywa w roli tzw. czekadełka. Pasta z kiełbasy nie jest może najwdzięczniejszym tematem, a na pewno
jest zdecydowanie mało fotogeniczna. Za to raz spróbowana, znika w
całości w oka mgnieniu! Najlepiej smakuje podana z pajdą dobrego, wiejskiego chleba i dla mnie nie potrzebuje już wtedy żadnych dodatków.
- 1 pętko kiełbasy (np. śląskiej)
- 2 -3 łyżki majonezu
- łyżka śmietankowego serka topionego (opcjonalnie)
- majeranek
- świeżo zmielony pieprz
Przygotowanie pasty jest wyjątkowo proste. Kiełbasę mielimy w maszynce lub, jak w moim przypadku, kroimy w kostkę i wrzucamy do malaksera razem z majonezem i serkiem topionym. Mielimy w sposób pulsacyjny, w połowie mielenia dodając sporo majeranku i świeżo zmielony czarny pieprz. Kiełbasa jest wystarczająco słona, dlatego nie polecam dodatkowo solić pasty.